To już 30 lat! W tym roku Targi Turystyczne MARKET TOUR obchodzą okrągłe urodziny.
W tym roku obchodzimy 30-lecie Targów Turystycznych MARKET TOUR. Targi te już od kilkunastu lat funkcjonują jako główna strefa Pikniku nad Odrą. Jest to najliczniej odwiedzane wydarzenie tego typu w Polsce. Z tej okazji rozmawialiśmy z Wojciechem Helińskim – prezesem Grupy ZART (znanej także jako Zachodniopomorska Agencja Rozwoju Turystyki), organizatorem wydarzenia. Przywołaliśmy, między innymi, odległe jednak wciąż żywe wspomnienia z pierwszej edycji targów.
To już 30 lat! W tym roku Targi Turystyczne MARKET TOUR obchodzą okrągłe urodziny.
W tym roku obchodzimy 30-lecie Targów Turystycznych MARKET TOUR. Targi te już od kilkunastu lat funkcjonują jako główna strefa Pikniku nad Odrą. Jest to najliczniej odwiedzane wydarzenie tego typu w Polsce. Z tej okazji rozmawialiśmy z Wojciechem Helińskim – prezesem Grupy ZART (znanej także jako Zachodniopomorska Agencja Rozwoju Turystyki), organizatorem wydarzenia. Przywołaliśmy, między innymi, odległe jednak wciąż żywe wspomnienia z pierwszej edycji targów.
Wojciech Heliński (pośrodku) z hostem Pikniku nad Odrą 2019 i przedstawicielką regionu partnerskiego Brandenburgia.
Jak wspominasz pierwsze targi MARKET TOUR?
Wojciech Heliński: Pierwsze Targi Turystyczne MARKET TOUR odbyły się w 1992 roku w Międzyzdrojach. Formuła imprezy była inna niż obecnie – miała charakter warsztatów dla branży turystycznej. Targi nastawione były przede wszystkim na kontakty między firmami, praktycznie bez udziału publiczności (klienta indywidualnego). Wystawcami były przede wszystkim obiekty noclegowe z naszego wybrzeża oraz biura turystyczne z całej Polski. Przedstawiciele tych firm mieli okazję spotkać się w lutym i uzgodnić warunki współpracy na cały sezon letni. Sześć pierwszych edycji w tej formule imprezy odbyło się w Międzyzdrojach, pięć kolejnych w hotelu Radisson SAS w Szczecinie.
W Międzyzdrojach targi odbywały się w dwóch miejscach: w Hotelu Amber Baltic – w tamtych czasach uchodzącym za najbardziej reprezentacyjny obiekt na polskim wybrzeżu, a także w kompleksie domów wczasowych Slavia-Rybak-Stilon, czyli dzisiejszych Slavia i Vestina. Należy pamiętać, że w tamtych czasach możliwości “prowadzenia interesów przez internet” nie były jeszcze powszechnie stosowane, dlatego istniało duże zapotrzebowanie na tego typu kontakty biznesowe. Myślę, że miało to swój urok, a wielu wystawców z tęsknotą wspomina tamte czasy.
Jak wspominasz pierwsze targi MARKET TOUR?
Wojciech Heliński: Pierwsze Targi Turystyczne MARKET TOUR odbyły się w 1992 roku w Międzyzdrojach. Formuła imprezy była inna niż obecnie – miała charakter warsztatów dla branży turystycznej. Targi nastawione były przede wszystkim na kontakty między firmami, praktycznie bez udziału publiczności (klienta indywidualnego). Wystawcami były przede wszystkim obiekty noclegowe z naszego wybrzeża oraz biura turystyczne z całej Polski. Przedstawiciele tych firm mieli okazję spotkać się w lutym i uzgodnić warunki współpracy na cały sezon letni. Sześć pierwszych edycji w tej formule imprezy odbyło się w Międzyzdrojach, pięć kolejnych w hotelu Radisson SAS w Szczecinie.
W Międzyzdrojach targi odbywały się w dwóch miejscach: w Hotelu Amber Baltic – w tamtych czasach uchodzącym za najbardziej reprezentacyjny obiekt na polskim wybrzeżu, a także w kompleksie domów wczasowych Slavia-Rybak-Stilon, czyli dzisiejszych Slavia i Vestina. Należy pamiętać, że w tamtych czasach możliwości “prowadzenia interesów przez internet” nie były jeszcze powszechnie stosowane, dlatego istniało duże zapotrzebowanie na tego typu kontakty biznesowe. Myślę, że miało to swój urok, a wielu wystawców z tęsknotą wspomina tamte czasy.
Po kilku latach zdecydowaliście się przenieść wydarzenie w plener. Skąd ten pomysł i jak wyglądała ta "przeprowadzka"?
Wojciech Heliński: Jeszcze zanim pojawił się plener, przez 2 lata impreza odbywała się w halach targowych Międzynarodowych Targów Szczecińskich. W tamtych latach wystawcy przekazywali nam coraz więcej sygnałów, że oprócz kontaktów B2B zależy im na dotarciu do ostatecznego klienta. Lokalizacja hotelowa, mimo iż elegancka i gościnna, nie dawała takich możliwości. Dlatego impreza zmieniła formułę i stała się otwartymi dla publiczności targami turystycznymi w “tradycyjnym” wydaniu. Organizowana była przez dwa lata (2003 i 2004) na terenach wystawienniczych, które wynajmowaliśmy od MTS.
Prawdziwy przełom nastąpił od 2005 roku, kiedy to Targi Turystyczne Market Tour odbyły się po raz pierwszy w całkiem nowej, plenerowej scenerii – na nabrzeżu Odry przy Wałach Chrobrego. Wtedy wykreowana została impreza o nazwie Piknik nad Odrą, na którą oprócz targów turystycznych składają się inne eventy, które razem tworzą Festiwal Podróży i Czasu Wolnego.
Po kilku latach zdecydowaliście się przenieść wydarzenie w plener. Skąd ten pomysł i jak wyglądała ta "przeprowadzka"?
Wojciech Heliński: Jeszcze zanim pojawił się plener, przez 2 lata impreza odbywała się w halach targowych Międzynarodowych Targów Szczecińskich. W tamtych latach wystawcy przekazywali nam coraz więcej sygnałów, że oprócz kontaktów B2B zależy im na dotarciu do ostatecznego klienta. Lokalizacja hotelowa, mimo iż elegancka i gościnna, nie dawała takich możliwości. Dlatego impreza zmieniła formułę i stała się otwartymi dla publiczności targami turystycznymi w “tradycyjnym” wydaniu. Organizowana była przez dwa lata (2003 i 2004) na terenach wystawienniczych, które wynajmowaliśmy od MTS.
Prawdziwy przełom nastąpił od 2005 roku, kiedy to Targi Turystyczne Market Tour odbyły się po raz pierwszy w całkiem nowej, plenerowej scenerii – na nabrzeżu Odry przy Wałach Chrobrego. Wtedy wykreowana została impreza o nazwie Piknik nad Odrą, na którą oprócz targów turystycznych składają się inne eventy, które razem tworzą Festiwal Podróży i Czasu Wolnego.
Pierwsze edycje targów MARKET TOUR odbywały się w Międzyzdrojach. Kolejne w hotelu Radisson w Szczecinie.
Przez 29 lat w alejkach MARKET TOUR pojawiły się setki wystawców. Kto najbardziej Cię zaskoczył swoją prezentacją?
Wojciech Heliński: Co roku są wystawcy, którzy pokazują się w wyjątkowy, często niestandardowy sposób. Zapamiętałem dwie prezentacje regionów partnerskich Pikniku nad Odrą. W 2014 roku regionem partnerskim było Lubuskie i w ramach Wielkiego Gotowania przygotowywany był “lubuski bigos na winie”. Do potrawy faktycznie wlewane było wino pochodzące z lubuskich winnic, co miało nawiązywać do winiarskich tradycji regionu. A dodatkowo nazwa potrawy “tłumaczyła” żartobliwie jej skład, czyli “co się nawinie to do bigosu”.
W ubiegłym roku Małopolska, oprócz barwnych flisaków dała o sobie “usłyszeć” dzięki krakowskiemu hejnałowi, który tym razem o godz. 12:00 odegrany został nie tylko z Wieży Mariackiej, ale również z wieży Muzeum Narodowego przy Wałach Chrobrego. Ciekawą formę miała kiedyś akcja promująca turystykę kajakową na Pomorzu Zachodnim. Na trawie u podnóża Wałów Chrobrego ustawiony został duży basen, w którym kajakarze sportowi wykonywali ewolucje.
Oprócz prezentacji oferty turystycznej z Polski, na targach spotykamy także prezentacje krajów i zagranicznych regionów. Które kraje wzięły już udział w minionych edycjach? Kogo chcielibyście zaprosić na nadchodzące edycje?
Wojciech Heliński: Mamy stałych wystawców z krajów sąsiednich. Co roku prezentują się Niemcy, szczególnie z przygranicznych landów, a dwa lata temu Brandenburgia była regionem partnerskim Pikniku nad Odrą. Chętnie przyjeżdżają do Szczecina wystawcy z Czech, którzy bardzo chwalą sobie efekty promocyjne na naszej imprezie. Byli również Słowacy, Węgrzy, Białorusini, Ukraińcy. Bardzo interesująca była alejka hiszpańska, na której prezentowało się około 10 regionów turystycznych z Półwyspu Iberyjskiego. Z najbardziej egzotycznych krajów gościliśmy Indonezję, Dominikanę czy Uzbekistan.
Organizacja wydarzeń na taką skalę jak Piknik nad Odrą, który tylko w 2019 roku odwiedziło prawie 100 tysięcy osób wiąże się z nieprzewidzianymi wydarzeniami. Pamiętasz zabawne sytuacje, których jako organizatorzy w ogóle nie mogliście się spodziewać?
Wojciech Heliński: Przy tego typu przedsięwzięciu nie ma możliwości wszystkiego przewidzieć, a życie nieraz płata figle. Z “zamierzchłej historii” pamiętam wieczorne spotkanie wystawców, przy ognisku na plaży, jeszcze podczas targów w Międzyzdrojach.
Oprócz prezentacji oferty turystycznej z Polski, na targach spotykamy także prezentacje krajów i zagranicznych regionów. Które kraje wzięły już udział w minionych edycjach? Kogo chcielibyście zaprosić na nadchodzące edycje?
Wojciech Heliński: Mamy stałych wystawców z krajów sąsiednich. Co roku prezentują się Niemcy, szczególnie z przygranicznych landów, a dwa lata temu Brandenburgia była regionem partnerskim Pikniku nad Odrą. Chętnie przyjeżdżają do Szczecina wystawcy z Czech, którzy bardzo chwalą sobie efekty promocyjne na naszej imprezie. Byli również Słowacy, Węgrzy, Białorusini, Ukraińcy. Bardzo interesująca była alejka hiszpańska, na której prezentowało się około 10 regionów turystycznych z Półwyspu Iberyjskiego. Z najbardziej egzotycznych krajów gościliśmy Indonezję, Dominikanę czy Uzbekistan.
Przemysław Kossakowski w Strefie Globtrotera podczas Pikniku nad Odrą 2016
Organizacja wydarzeń na taką skalę jak Piknik nad Odrą, który tylko w 2019 roku odwiedziło prawie 100 tysięcy osób wiąże się z nieprzewidzianymi wydarzeniami. Pamiętasz zabawne sytuacje, których jako organizatorzy w ogóle nie mogliście się spodziewać?
Wojciech Heliński: Przy tego typu przedsięwzięciu nie ma możliwości wszystkiego przewidzieć, a życie nieraz płata figle. Z “zamierzchłej historii” pamiętam wieczorne spotkanie wystawców, przy ognisku na plaży, jeszcze podczas targów w Międzyzdrojach.
Targi odbywały się w lutym, a była wówczas wyjątkowo mroźna zima. Bałtyk pokryty był solidną warstwą lodu i to nawet dość daleko od brzegu. Troje uczestników imprezy zapragnęło skorzystać z rzadkiej okazji nocnego spaceru po zamrożonym morzu. Niestety lód się pod nimi załamał i zaliczyli prawdziwe morsowanie – a w tamtych latach nie była to tak popularna aktywność jak teraz. Całe szczęście, że lód pękł w takim miejscu, gdzie woda sięgała do pasa.
Z czasów bardziej współczesnych zabawne były okoliczności prezentacji Bornego Sulinowa w 2011 roku. Borne, ze względu na swoją historię – miasta, które do początku lat 90. było zamkniętą bazą wojsk radzieckich i nie istniało na mapach Polski – do swoich produktów turystycznych często “na wesoło” włącza elementy nawiązujące do tamtych dziejów. Na stoiskach targowych przebierają się w radzieckie mundury, są bardzo ekspresyjni, puszczają głośno muzykę nawiązującą do “tamtego klimatu”, częstują czajem z samowaru i … również innymi pasującymi do okoliczności napitkami. Ich stoisko ustawione było pod koniec alejki stoisk biegnącej najbliżej Odry. Akurat w ten sam weekend do Szczecina przypłynęły dwa rosyjskie okręty wojenne, chyba w ramach uroczystości związanych z pokonaniem III Rzeszy (jak widać 10 lat temu jeszcze tego typu wizyty miały miejsce…). Okręty zacumowały przy nabrzeżu Odry, akurat obok stoiska Bornego Sulinowa. Zdziwienie było podwójne: wystawców z Bornego, że mają taką “scenerię” do swojej prezentacji i rosyjskich marynarzy schodzących z okrętów (było ich około setki) – że mają takie powitanie.
Targi odbywały się w lutym, a była wówczas wyjątkowo mroźna zima. Bałtyk pokryty był solidną warstwą lodu i to nawet dość daleko od brzegu. Troje uczestników imprezy zapragnęło skorzystać z rzadkiej okazji nocnego spaceru po zamrożonym morzu. Niestety lód się pod nimi załamał i zaliczyli prawdziwe morsowanie – a w tamtych latach nie była to tak popularna aktywność jak teraz. Całe szczęście, że lód pękł w takim miejscu, gdzie woda sięgała do pasa.
Z czasów bardziej współczesnych zabawne były okoliczności prezentacji Bornego Sulinowa w 2011 roku. Borne, ze względu na swoją historię – miasta, które do początku lat 90. było zamkniętą bazą wojsk radzieckich i nie istniało na mapach Polski – do swoich produktów turystycznych często “na wesoło” włącza elementy nawiązujące do tamtych dziejów. Na stoiskach targowych przebierają się w radzieckie mundury, są bardzo ekspresyjni, puszczają głośno muzykę nawiązującą do “tamtego klimatu”, częstują czajem z samowaru i … również innymi pasującymi do okoliczności napitkami. Ich stoisko ustawione było pod koniec alejki stoisk biegnącej najbliżej Odry. Akurat w ten sam weekend do Szczecina przypłynęły dwa rosyjskie okręty wojenne, chyba w ramach uroczystości związanych z pokonaniem III Rzeszy (jak widać 10 lat temu jeszcze tego typu wizyty miały miejsce…). Okręty zacumowały przy nabrzeżu Odry, akurat obok stoiska Bornego Sulinowa. Zdziwienie było podwójne: wystawców z Bornego, że mają taką “scenerię” do swojej prezentacji i rosyjskich marynarzy schodzących z okrętów (było ich około setki) – że mają takie powitanie.
Reprezentacja Bornego Sulinowa, Piknik nad Odrą 2015
Czy będzie urodzinowy tort na tegorocznym Pikniku nad Odrą?
Tort na urodzinach musi być! I na naszych również będzie. Nie wiemy jeszcze czy poczęstujemy nim podczas uroczystości w ramach wieczoru wystawców, czy też wszystkich odwiedzających podczas trwania imprezy. Dużo zależy od sytuacji epidemicznej i związanych z nią obostrzeń. Oczywiście mamy nadzieję, że do czasu Pikniku zniknie większość ograniczeń towarzyszących nam już od niemal roku.
Czy będzie urodzinowy tort na tegorocznym Pikniku nad Odrą?
25-lecie Targów Turystycznych MARKET TOUR
Tort na urodzinach musi być! I na naszych również będzie. Nie wiemy jeszcze czy poczęstujemy nim podczas uroczystości w ramach wieczoru wystawców, czy też wszystkich odwiedzających podczas trwania imprezy. Dużo zależy od sytuacji epidemicznej i związanych z nią obostrzeń. Oczywiście mamy nadzieję, że do czasu Pikniku zniknie większość ograniczeń towarzyszących nam już od niemal roku.